Spacerkiem po Bazylei

Na zwiedzanie Bazylei mieliśmy jakieś 2,5 godziny. Niewiele, można było przecież wsiąść do wcześniejszego pociągu albo po prostu posiedzieć na dworcu. Ale po co? można wykorzystać każdą minutę maksymalnie jak się da i po prostu iść przed siebie. Bez planu, bez przygotowania, prawie bez mapy. Iść tam, gdzie instynkt podpowie. Uwielbiam takie poznawanie nowych miejsc. To nic, że potem się okazało, że tu nas nie było,a tam nie zajrzeliśmy. Tym razem plan był jeden: BRAK PLANU :)



Zaczęliśmy od wizyty w kościele św. Elżbiety, w którym zachwyciłam się witrażami:



Potem skręciliśmy w jedną z uroczo wyglądających wąskich uliczek. Okazało się, że prowadzi ona do katedry bazylejskiej, w której znajduje się grób Erazma z Rotterdamu.






Katedra położona jest na skarpie nad Renem. Okazało się, że przeprawa małą łódką na drugą stronę rzeki to tylko 1.6 CHF, więc nie wahaliśmy się ani chwili:




Po krótkim spacerze nabrzeżem Renu nogi poprowadziły nas do przepięknego ratusza. Oglądanie każdego szczegółu i detalu mogłoby zabrać cały dzień. Zachwycają barwy, zdobienia, architektura, malarstwo. Coś pięknego...







Powoli kierowaliśmy się do dworca, zataczając kółko i wracając pod kościół św, Elżbiety. Na placu położonym tuż za nim znajduje się fontanna - instalacja Tinguelego, szwajcarskiego rzeźbiarza i malarza.


 No i już tyle. Kawałeczek Bazylei za nami :) Piękne miasto, na pewno godne polecenia na spacer w jakiś wiosenny dzień. My je zwiedzaliśmy podczas lekkiej mżawki :)


Miłego wieczoru!

Komentarze

  1. Dziękuję za wspaniałą wycieczkę. Zdjęcia piękne :)
    Pozdrawiam cieplutko, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuje i równiez pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Cytrusowa mikstura dla smaku i zdrowia

Koniec lata na wsi

Nowy pomocnik kuchenny- chlebak