Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2015

Zimowa herbata

Obraz
Zaliczam się raczej do kawoszy...nie ma dla mnie nic lepszego niż poranek spędzony w towarzystwie kawy i czegoś do czytania. Ale zimową porą na plan pierwszy próbuje wysunąć się herbata :) na pewno znaczenie ma tu  to, że nie smakuje ona całkiem zwyczajnie. Od zawsze dodaję do każdego dzbanka herbaty "coś": a to miętę, a to liść laurowy ( pycha!), a to łyżeczkę malin. A w tym roku hitem stała się herbata z ziołami. Na moim blacie kuchennym stoją sobie różne zioła: bazylia, tymianek, rozmaryn, szałwia. Pojawiają się też cytrusy ( ukochane pomarańcze) i coś rozgrzewającego do potraw, czyli imbir. A kiedyś połączyłam wszystko razem: napar z herbaty, pomarańcze, miód i rozmaryn. I wyszła genialna herbata. Najbardziej posmakowała Julce, chociaż nie wiem, czy nie wpłynęł na to lubienie sposób podania herbaty: w wysokich szklankach :) Oczywiście , weekendowo , nie mogło zabraknąć czegoś słodkiego do kawy/ herbaty. Tym razem ulubione ciasto męża: czekoladowe z coca-col

Czytelniczy styczeń

Obraz
Oprócz sterty książek, które spłynęły do naszego domu z okazji Świąt, wykorzystałam także wyprzedaże w Empiku i stosik książek styczniowych urósł o kolejne pozycje. Przesyłka empikowska zawierała jak zawsze: coś dla mnie, coś dla męża i coś dla córki :) Od jakiegoś czasu szukam dla Julki książek, w których nie dominuje disneyowska animacja. Początkowo niechętnie przyjmowała te nowości, ale dość szybko się przekonała, że inne nie znaczy gorsze :) Zaczęło się od Kubusia Puchatka, wydanie chyba jeszcze z lat 80-tych, troszkę nadgryziona zębem czasu już jest....ale przygody bohaterów Stumilowego Lasu przekonały ją do wyższości treści nad obrazkiem, no- przynajmniej na razie. Nowością są "Opowiadania dla przedszkolaków" i przygody małego Tomka. To już cowieczorna lektura obowiązkowa :) A co jakiś czas wracamy do opowieści "Jak tata pokazał mi wszechświat"- krótka historia jak to co niby zwykłe, tak naprawdę jest niezwykłe :) W pewien styczniowy weekend s

Ziołowy zakątek i spełnione marzenia

Obraz
Moja kuchnia, mimo że kompletnie nieustawna, tramwajowata, dość oldskulowa. jest miejscem w którym uwielbiam przebywać. Znajduje się tam mój ulubiony stół, krzesło i malutki regalik na książki kuchenne. Zasiadam na tym krześle i co jakiś czas odbywam rytuał szukania inspirujących przepisów. Szukam wszędzie: w wycinkach z gazet, w książkach mniejszych i większych, w pismach kulinarnych, zapiskach na karteczkach :) jakoś najtrudniej szuka mi się przepisów w internecie :) Jak już muszę znaleźć coś konkretnego, zawsze wpadam do Kwestii Smaku i załatwione :) No, ale ja nie o tym... Na początku stycznia, jak już wszystkie ozdoby świąteczne zostaja pochowane, kuchnia wraca do swojego zwykłego stanu. Ponieważ z każdym dniem coraz dłużej jest jasno, czasami zaświeci słońce, to ja kupuję i zasadzam zioła. Używam ich namiętnie do wszelkiego rodzaju makaronów i sałatek. Ale ponieważ te zioła stoją w zasięgu ręki, czasami zostają użyte nieco inaczej :) Będzie jeszcze o tym mowa, ale mogę powiedzie

Co za tydzień...

Obraz
Miniony tydzień był naprawdę ciężki...Prywatnie- bo musieliśmy, musimy podjąć z mężem kilka ważnych decyzji, które bardzo zmienią nasze życie. Analizujemy wszystkie za i przeciw, pytamy o porady, szukamy rozwiązań, inspiracji, ale i tak pozostanie nam podjęcie i wytrwanie w decyzji. Poza tym w środku tygodnia Julka przyniosła z przedszkola wirusa żołądkowego, więc biedne dziecko dwa dni nic nie jadło i nie piło, zawsze rozbrykana- teraz była bardzo spokojna, śpiąca i tuląca się. Doszło do tego przeziębienie, więc od kilku dni sypiam ledwie kilka godzin na dobę czuwając przy niej...A żeby było tego mało- piątek, zawodowo, to chyba jeden z najbardziej stresujących dni w mojej dotychczasowej pracy. Na co dzień polega ona na podejmowaniu mniej lub większej ilości różnorakich decyzji, ale tym razem decyzje te dotyczyły konkretnej osoby. Było ciężko... Ale przecież nie było tylko tak szaro-buro i smutno! W miniony weekend siostra obchodziła kolejne urodziny, więc nie odbyło się bez spo

Idzie nowe...

Obraz
Nowy rok już od kilku dni z nami...Dzisiaj musieliśmy rozebrać choinkę, a wszystkie inne ozdoby świąteczne zniknęły już w weekend. Teraz trwa porządkowanie przestrzeni dookoła. W każdym tego słowa znaczeniu. Jako symbol nowego jak co roku- hiacynty. I jak co roku- nie wiem, jakiego będą koloru. Dam się zaskoczyć :) Nie obyło się także bez ostatniej wizyty w szopce bożonarodzeniowej. Julka zaglądała tam codziennie, wszak klasztor z szopką mamy nieomal pod samym nosem. Uwielbia patrzeć na zwierzaki, zanosiła im też jedzonko: marchew, jabłka. A wczoraj koniecznie chciała tam pójść jeszcze raz. Tym razem na ognisko i pieczoną kiełbaskę :) a dzisiaj już powolne wkraczanie w noworoczną rzeczywistość: w pracy, w domu, ze sobą :) Jedną z rzeczy, którą zawsze mam już wymyśloną w styczniu ( a potem w kilka tygodni załatwiam szczegóły) to urlop wakacyjny. Jest to powszechnym źródłem żartów wszystkich moich bliskich, którzy nie mogą się nadziwić, że jak to, JUŻ? Ano już. Wie

Grudniowe migawki

Obraz
Grudzień minął o wiele za szybko, ale czy kogoś to dziwi? :) U mnie był to miesiąc pod znakiem podróżowania bliższego i dalszego, odwiedzania jarmarków, szykowania się na Święta, czyli dekorowania domu, pieczenia pierniczków z córką, wykorzystywania wolnego czasu na czytanie mnóstwa książek, przemyśleń, układania planów na kolejny rok, a przede wszystkim cieszenia się z bliskości rodziny.  Kilka grudniowych jeszcze migawek :) Oczywiście miesiąc bez wyjazdu do Pszczyny się nie liczy... Była więc wizyta w pewne grudniowe sobotnie popołudnie :  Był też wspomniany już wcześniej jarmark w Krakowie: Całymi tygodniami szykuję dom na Święta, stroję w kolory, ozdabiam... jak muzyka, to tylko RMF Classic podczas "robótek ręcznych"z Julka w pokoju, albo Trójka w kuchni podczas gotowania. W każdym pomieszczeniu pojawiła się czerwień,  nieodłącznie kojarząca się z tym okresem. Pojawiło się mnóstwo ozdób, latarenek, świ