Co za tydzień...

Miniony tydzień był naprawdę ciężki...Prywatnie- bo musieliśmy, musimy podjąć z mężem kilka ważnych decyzji, które bardzo zmienią nasze życie. Analizujemy wszystkie za i przeciw, pytamy o porady, szukamy rozwiązań, inspiracji, ale i tak pozostanie nam podjęcie i wytrwanie w decyzji. Poza tym w środku tygodnia Julka przyniosła z przedszkola wirusa żołądkowego, więc biedne dziecko dwa dni nic nie jadło i nie piło, zawsze rozbrykana- teraz była bardzo spokojna, śpiąca i tuląca się. Doszło do tego przeziębienie, więc od kilku dni sypiam ledwie kilka godzin na dobę czuwając przy niej...A żeby było tego mało- piątek, zawodowo, to chyba jeden z najbardziej stresujących dni w mojej dotychczasowej pracy. Na co dzień polega ona na podejmowaniu mniej lub większej ilości różnorakich decyzji, ale tym razem decyzje te dotyczyły konkretnej osoby. Było ciężko...



Ale przecież nie było tylko tak szaro-buro i smutno! W miniony weekend siostra obchodziła kolejne urodziny, więc nie odbyło się bez spotkania rodzinnego i wymiany ploteczek :) Wieczorami w domu graliśmy w nową grę kupioną dla Julki, sami przy tym doskonale się bawiąc. Nadrabialiśmy też książkowe i filmowe zaległości. Jak tak patrzę wstecz, zastanawiam się kiedy to wszystko udało nam się zmieścić w 24h :)


urodziny siostry, a   swiętują dzieciaki :) szampan brzoskwiniowy 


"Potwory do szafy", graliśmy już chyba z 50 razy. Ciągle za mało ;)


A dzisiejszy dzień już naprawdę jest leniwy...dzień, jak każdego weekendowego poranka, zaczęłam od kubka kawy i zaczytania się w prasie. Po śniadaniu... kąpiel z pianką :) wiedziałam, że wieczorami odpadają w najbliższym czasie takie luksusy, więc wlałam olejek, zabrałam ze sobą książkę i zniknęłam na pół godziny. Nawet byłam potem dość zmotywowana do jakiegoś ograniania domku, ale przypadkiem włączyłam HBO i "Krainę Lodu". Ostatnim razem, jak organizowałam w domu domowe kino dla naszych małolat, Julka wytzymała całe 40 minut, potem bajka ją zaczęła nudzić. A dzisiaj? "Mamo, a mogę z tobą oglądać bajkę?". Więc zaległyśmy sobie na naszym ulubionym posłaniu i oglądałyśmy sobie przygody Anny. Skończyłam w weekend też dwie książkowe nowości ( no, w miarę nowości...). O wrażeniach po nich opowiem następnym razem :)

weekend bez ciasta? Nie ma mowy! biszkoptowe z malinami i borówkami z polewą z białej czekolady. Mniam!

Skończone w weekend, czytane w ciągu tygodnia. Opis- w ciągu kilku dni na blogu

Po wszechobecnej czerwieni- coraz więcej bieli i uspokajającego błękitu :)


Mam nadzieję, że nadchodzący tydzień będzie mniej obfity we wrażenia...:)

Komentarze

  1. cieszę się, że mimo tego zabiegania, udało Ci się złapać kilka chwil na odpoczynek, to ważne.
    i powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to pięknie, takie maluchy a już stukają szkłem :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Koniec lata na wsi

Cytrusowa mikstura dla smaku i zdrowia

Kalendarz adwentowy- jak go zrobić, będąc pracującą na etacie matką ?