Spontaniczne decyzje
No więc spontaniczne decyzje czasami są najlepsze. Owszem, wyjazd ten był planowany chyba od grudnia, ale jakoś tak nie było czasu, albo były choroby, albo jakieś kataklizmy pogodowe, albo zwyczajne lenistwo. A tym razem wystarczyła krótka wymiana zdań: " nawiedzimy was, co? "- "jasne, wpadajcie". I tak oto, zostawiwszy męża samego w niedzielne przedpołudnie, ruszyłam z Julką na wycieczkę do miasta Bolka i Lolka, zamku, pięknego rynku no i daaaawno przez nią niewidzianą 'ciocią" Nataliją :) Ponownie nie planowałam nic- całkowicie oddałam się w ręce gospodarzy popołudnia i to był cudowny czas. Dzieciaki, po chwilowym, czytaj: kilkuminutowym onieśmieleniu złapały ze sobą świetny kontakt, więc miałyśmy sporo czasu na rozmowy o tematach mniej i bardziej poważnych. Był czterogodzinny spacer przez rynek, zamek, do figurki Reksia i Bolka i Loka, była przepyszna pizza prosto z pieca, były lody miętowe i kawa z pianką, były dyskusje przy herbacie i czułe pożegnanie "do następnego razu". Ale następny raz to już u nas :)
to tylko kawałeczek Bielska. Następnym razem zawitamy tam na dłużej i w inne, mniej turystyczne miejsca :)
Cudnie spędzona niedziela. Fajne są takie spontaniczne wypady :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie :)
tak, uwielbiam takie :)
OdpowiedzUsuńmiasto jest piękne :) mieszkamy tu od roku i w dalszym ciągu poznajemy :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńja nawet swoje miasto co roku od nowa poznaję, mimo że tu całe życie mieszkam, zawsze coś nowego dojrzę :) uwielbiam taki stan. A
OdpowiedzUsuń