gdzie jest styczeń i najbardziej luksusowe miejsce świata
No właśnie, gdzie jest styczeń...? Co roku w okolicach Świąt Bożego Narodzenia odbywamy w rodzinie tradycyjną rozmowę pt "jak ten czas leci..". I zawsze padało stwierdzenie, że styczeń się będzie ciągnął, ale jakoś przeleci, a potem to już od jednego wydarzenia do drugiego i będzie maj. Byle przetrwać te pierwsze tygodnie.No ale w tym roku czuję się, jakby ktoś mi ukradł miesiąc...ledwo się zaczął, ledwo zaczęłam planować, co muszę w styczniu zrobić, a tu...luty. Jak?kiedy?? Część zadań styczniowych została wykonana ( to już następny post), a część została więc przesunięta na luty.
w okolicach Świąt też, aż do połowy stycznia przestawiam się na leniuchowanie wieczorne. Od lat tradycyjnie nasza kanapa zamienia się w leżankę: pozbawiona ikeowskich poduch robiących za oparcie, wyłożona mniejszymi poduszkami, takimi akurat pod głowę, kocami- wtedy nasza kanapa staje się na kilka tygodni absolutnym centrum rodzinnym. W tygodniu służy ona głównie do leżakowania mojego i Julki, czytania ksiażeczek,opowiadania sobie co się działo w ciągu dnia. W weekendy okupacja leżanki zaczyna się od rana: najpierw ja z kawą i książką, po śniadaniu J pakuje się pod koc i żąda jakiejś bajki, a potem w ciągu dnia mąż się wpakuje na drzemkę, a i tak wszyscy działają wg zasady "kto pierwszy,ten lepszy". Cała ta akcja trwa do połowy stycznia, kiedy wieczór nadchodzi szybko, jest zimno, refleksycjnie. Ale z każdym dniem jest coraz jaśniej, coraz więcej energii się pojawia i zaczyna mnie "nosić", a mąż tylko patrzy i czeka aż powiem " wiesz, mam taki pomysł na wyjazd..." :)
Ale tak sobie też myślę,że przez te kilka tygodni ta niepozorna kanapowa leżanka staję się najbardziej luksusowym miejscem świata. Wcale nie żartuję ! Kiedy poduszki poukładane są idealnie, kiedy przyjęta pozycja jest tą najlepszą z możliwych, kiedy pod ręką jest kawa i ukochane paluszki, kiedy gdzieś tam w tle słychać spokojny głos Marcina Kydryńskiego i jego "Siesta", a ja czytam świetną książkę, kiedy jest cisza i spokój....wtedy nie zamieniłabym tego miejsca nigdy w życiu na nic innego.
Macie takie miejsca? niekoniecznie na okres zimowy? :)
Ja mam ich w zanadrzu jeszcze kilka :)
a to największe moje pasje w jednym: fotografia,góry,czytanie,gotowanie, góry i wieś :) |
w okolicach Świąt też, aż do połowy stycznia przestawiam się na leniuchowanie wieczorne. Od lat tradycyjnie nasza kanapa zamienia się w leżankę: pozbawiona ikeowskich poduch robiących za oparcie, wyłożona mniejszymi poduszkami, takimi akurat pod głowę, kocami- wtedy nasza kanapa staje się na kilka tygodni absolutnym centrum rodzinnym. W tygodniu służy ona głównie do leżakowania mojego i Julki, czytania ksiażeczek,opowiadania sobie co się działo w ciągu dnia. W weekendy okupacja leżanki zaczyna się od rana: najpierw ja z kawą i książką, po śniadaniu J pakuje się pod koc i żąda jakiejś bajki, a potem w ciągu dnia mąż się wpakuje na drzemkę, a i tak wszyscy działają wg zasady "kto pierwszy,ten lepszy". Cała ta akcja trwa do połowy stycznia, kiedy wieczór nadchodzi szybko, jest zimno, refleksycjnie. Ale z każdym dniem jest coraz jaśniej, coraz więcej energii się pojawia i zaczyna mnie "nosić", a mąż tylko patrzy i czeka aż powiem " wiesz, mam taki pomysł na wyjazd..." :)
Ale tak sobie też myślę,że przez te kilka tygodni ta niepozorna kanapowa leżanka staję się najbardziej luksusowym miejscem świata. Wcale nie żartuję ! Kiedy poduszki poukładane są idealnie, kiedy przyjęta pozycja jest tą najlepszą z możliwych, kiedy pod ręką jest kawa i ukochane paluszki, kiedy gdzieś tam w tle słychać spokojny głos Marcina Kydryńskiego i jego "Siesta", a ja czytam świetną książkę, kiedy jest cisza i spokój....wtedy nie zamieniłabym tego miejsca nigdy w życiu na nic innego.
Macie takie miejsca? niekoniecznie na okres zimowy? :)
Ja mam ich w zanadrzu jeszcze kilka :)
Podzielam Twoje pasje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
J.
http://dandelionswindkites.blogspot.com/
no bo fajnie jest mieć fajne pasje, co?;)
OdpowiedzUsuń