Oswajanie stycznia i poświąteczne wspominki


Zima jaka jest, każdy widzi :) nie żebym narzekała na brak śniegu, ale jakiś delikatny mróz mógłby się jednak pojawić :) a tak- dookoła każdy ma jakąś przypadłość, a to katar, a to kaszel, a angina, a do tego wszystkiego -leń. Bo jak tu iśc na spacer, gdy tak jak dzisiaj- wieje, kropi deszczyk, chłodno...a jakby sypało śniegiem, to od razu atmosfera spaceru by się zmieniła :) 
Jak zatem oswajać taki nijaki styczeń? Po 1-dawkować sobie sporo ruchu ( my już po porannym basenie); po 2- szykowac jakieś smaczne i kolorowe potrawy do zjedzenia, po 3- dbać o ciałko swoje, rozpiszczając je różnorakimi  smarowidałami o apetycznym słowie "masełko" w nazwie, można również zazieleniać przestrzeń wokól :) i to też robię :) 

podkładka DUKA, prezent od siostry







Święta z kolei minęły za szybko- jak zawsze. I w okrojonym składzie. Nie dotarło szwagrostwo zza granicy, ale zdrowie bliźniaków siedzących jeszcze w brzuszku jest najważniejsze :) Było za to sporo rozmów, wzruszeń, spotkań z rodziną, wypraw do pobliskiej żywej szopki.



Pojawił się piernik, tym razem mniej czasochłonny do zrobienia- a tak samo pyszny, jak tradycyjny :) Mój był z pistacjami, przełożony dżemem cukiniowym własnej produkcji :)




A teraz czas zmykać na popołudniową niedzielną kawę :) pozdrawiam serdecznie :)

Komentarze

  1. O, jak fajnie, nowy post:) Mam nadzieję, że teraz będziesz tu troszkę częściej:) Dziękuję za świąteczne migawki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale cudne hiacynty, jak wiosennie.
    Pozdrawiam
    eva

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Cytrusowa mikstura dla smaku i zdrowia

Koniec lata na wsi

Nowy pomocnik kuchenny- chlebak