Truskawki. Pomysł na szybki deser
Najpierw zobaczyłam jogurciki w słoiczkach w Biedronce. Oczywiście nie w żadniej "mojej" Biedronce, ale jedynie w tej po drodze na wieś. Za każdym więc razem kupowałam sobie zapas jogurcików, chociaż niektórzy zorientowani w temacie ( mąż) od razu wiedzieli, że tak naprawdę chodzi o te urocze słoiczki.
Potem zaczęłam więc obmyślać, co by tu można w nich podawać. Oczywiście najprostsze rozwiązania są najlepsze. Desery! A że sezon owocowy w pełni, do bazy z mascarpone będę po prostu dodawać coraz to inne owoce. Proste, prawda? :)
wykonanie deseru też jest banalnie proste:
mieszam mascarpone z mlekiem i cukrem pudrem; truskawki blenduję na mus. Wlewam go na gęstą warstwę mascarpone. Wierch dekoruję pokruszonymi ciasteczkami i plasterkiem truskawki. Szybciej i łatwiej nie może być :)
Macie jakieś sprawdzone przepisy na truskawki w roli głównej?
jak truskawki, to tylko z szampanem
OdpowiedzUsuńtylko lampki nie te...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSzanowna Pani!
OdpowiedzUsuńPrzeglądając z zawodowego obowiązku różne blogi, vlogi i inne, trafiłem i na Pani.
Pochyliłem się na dłużej nad wpisami, ale również i nad komentarzami, wybierając całą konstrukcję bloga jako jeden z przykładów do publikacji wchodzącej w skład przewodu habilitacyjnego.
Z socjologicznego, ale również z psychologicznego punktu widzenia są bardzo ciekawe.
Wydaje się Pani osobą dojrzałą, z bagażem doświadczeń życiowych, rodziną, przyjaciółmi, ciepłym domem.
Jednakowoż, Pani wpisy są nacechowane nachalną infantylnością, chęcią zaimponowania innym swoim światowym życiem i zamaskowaniem swoich kompleksów.
Nie jest Pani jedynym takim przykładem w internecie, jednak postanowiłem napisać, ponieważ spośród tego wyziera jakaś samotność oraz wyraźne zimno uczuć wśród członków rodziny. Pustka, bezradność a jednocześnie tęsknota za jakimś lepszym, wyimaginowanym życiem lepszego świata.
Usiłuje Pani wmówić wszystkim wielką różnorodność Pani zainteresowań. Wszystko to jednak oscyluje wokół tego, że chce Pani zaimponować. Komu i po co?
Proszę zwrócić uwagę, że ogromna większość oceniających i komentujących ma dokładnie takie same aspiracje.
Wiem z obserwacji, że 99,99% treści internetu, to miałka i bezbarwna jakość. Powtarzające się zainteresowania, opinie, fotografie, wyznania.
Nie żyjemy po to, żeby dusić się w granicach opinii swoich nieznanych znajomych. Człowiek jest stworzony po to, aby sięgać wyżej, ponad talerz sarniną, czy krewetkami.
Tworzenie swoich małych światów, to to, co jest motorem rozwoju. Również w dziedzinie duchowej oraz uczuciowej.
Powtarzanie tych samych tematów tylko dla poklasku, to tak, jak projektowanie mebli dla Ikei. Wszyscy się zachwycają, a i tak psy wieszają za jakość i powtarzalną estetykę.
Proszę wybrać swoją drogę i iść nią, a nie kopiować sprawdzone i bezpłciowe tematy, które są punktowane przez głodne takich samych ocen w rewanżu gospodynie domowe.
Czasem warto odłożyć Vivę i przeczytać Tygodnik Powszechny. Odpuścić sobie kolejną amerykańską superprodukcję w kinie i zaliczyć coś ciekawego w teatrze. Albo zamiast wizyty w Empiku, odwiedzić antykwariat.
Widzę, że ma Pani zacięcie do fotografowania. Proszę to rozwijać, zdecydować się i zainwestować w jakiś kurs. Ćwiczyć oko i rękę.
A może zacząć pisać? Albo coś innego, równie twórczego?
Wszystko, tylko nie te blogi. Błagam!
Życzę pozytywnych zmian, bo one wyprowadzą życie z marazmu duchowego i celibatu w szeroki świat.
dr T.Z.K.
P.S. Polecam, gdyby Pani chciała rozwinąć swój kunszt blogerski, pozycję wydawnictwa Helion pt. "Fotografia kulinarna dla blogerów". Zapewniam, że się przyda.
dzień dobry :)
OdpowiedzUsuńpostaram się w jakiś sposób ustosunkować do Pana argumentów/ zarzutów:
* nie chcę imponować różnorodnością zainteresowań. Ja ich po prostu tyle mam :) wiele pasji, które staram się realizować, wiele zainteresowań i ogólna ciekawość wszystkiego
* zapewniam, że wśród członków mojej rodziny nie wyziera żadne zimno uczuciowe. Jest dokładnie odwrotnie
*nie chcę nikomu imponować, nie prowadzę światowego życia. Robię to, co lubię.
* od dłuższego czasu blog po prostu egzystuje. Nie chcę go likwidować z czysto sentymentalnych powodów. Traktuję to miejsce bardziej jak pamiętnik.
* pomysł na coś nowego jest. Ale jeszcze sporo rzeczy muszę w nim przemyśleć, zastanowić się, czy faktycznie "to jet to". I projekt czeka, aż zostanie doprecyzowany, żeby nie umarł szybko śmiercią naturalną.
* dziękuję za książkową polecajkę, na pewno skorzystam :)
* dziękuję również za komentarz . Życzę miłego dnia!