Było cudownie :) Na samym początku przeżyłyśmy mały szok, bo nasza ostatnia wizyta w Krakowie była... daaawno temu, tak dano, że nie było w planach nawet Galerii Krakowskiej ;) A nagle okazało się, że musimy przejść obok mnóstwa sklepów, wystaw, żeby wydostać się na plac, z którego bez kłopotu mogłyśmy trafić na rynek. Jednak po drodze najpierw ulubione obwarzanki :)) Na rynku rozstawiły się już stragany bożonarodzeniowe z mnóstwem kolorowych przedmiotów. Na dłużej zatrzymywałyśmy się przy porcelanie bolesławickiej oraz przy wszelkich wyrobach "jedzeniowyc" ( miód, wędliny ). Wszędzie dookoła unosił się zapach palonego drewna, grzańca, kiełbasek czy oscypków z grilla; w tle przyśpiewywał chór; świeciły się lampki. Do idealnej całości brakowało tylko drobinek padającego śniegu. Zmarznięte spacerem wkroczyłyśmy do krakowskiej Hawełki na pyszną kawę i szarlotkę z lodami w sosie waniliowym z amaretto. Prawie rozpłynęłyśmy się z rozkoszy :) Była wizyta w Kościele Mariackim, o...