wakacje 2012 w klimacie sielski,m, czyli skansen w Sanoku
Jeden z naszych wakacyjnych dni spędziliśmy w Sanoku, zwiedzaliśmy skansen i tamtejszy rynek. Powiem szczerze, że w skansenie zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Jest to miejsce przywodzące na myśl nie tak dawne czasy, kiedy to na wsi mozna było spotkać i krowę przy płocie i świnię, kiedy dookoła pachniało świeżo pieczonym ciastem bądź skoszoną trawą. Teraz jak jedziemy na weekend na wieś tego wszystkiego niestety nie ma... a przecież pamiętam wiele wakacji spędzanych u babci, kiedy to rano stawaliśmy z kuzynostwem w kolejce po garnuszek ciepłego mleka z pianką, prosto od krowy; kiedy na śniadanie był chleb z domowym masłem i twarogiem, popołudniu szło się po krowy na pastwisko; w międzyczasie goniło z pozostałymi dzieciakami po łąkach, lesie czy polu kukurydzy :D Zawsze w połowie wakacji zjeżdzali rodzice na żniwa- pomagali przy zwożeniu siana, wiązaniu snopków, wnoszenia worków ze zbożem na strych albo pomoc przy świniobiciu. Te wszystkie wspomnienia obudziła we mnie właśnie ta wizyta w skansenie. Żal, że takie beztroskie dzieciństwo już minęło; żal, że takiej wsi już nie będzie i żal, że moja córka już nie pozna takiej swobody i takich smaków.
Ale nie po to są wakacje, żeby się za długo martwić. Po prostu podziwiałam i cieszyłam się, że takie miejsce jest. A jest co zwiedzać i co oglądać!
Na rynku znajdują się m.in działająca poczta oraz piekarnia. A w tej piekarni same cuda smakowite: ciastka, chałki, świeże bułeczki, małe i większe bochenki chleba....
tu pan demonstrował Julce kukanie róznych typów zegarowych kukułek :)
od tego momentu zaczyna się bardziej "wiejska" część skansenu :)
Miejsce naprawdę godne polecenia. Julka dawała radę maszerować całe 3 godziny. Potem padła nam w samochodzie, ale przeżywała tą wycieczkę bardzo:)
Ale nie po to są wakacje, żeby się za długo martwić. Po prostu podziwiałam i cieszyłam się, że takie miejsce jest. A jest co zwiedzać i co oglądać!
Na rynku znajdują się m.in działająca poczta oraz piekarnia. A w tej piekarni same cuda smakowite: ciastka, chałki, świeże bułeczki, małe i większe bochenki chleba....
tu pan demonstrował Julce kukanie róznych typów zegarowych kukułek :)
od tego momentu zaczyna się bardziej "wiejska" część skansenu :)
Miejsce naprawdę godne polecenia. Julka dawała radę maszerować całe 3 godziny. Potem padła nam w samochodzie, ale przeżywała tą wycieczkę bardzo:)
Tak, tak, znam Sanok dobrze, zaraz obok jest Jasło a tam Wrocanka - cudna,bajkowa wieś moich wakacji. Moje pierwsze miłości, pierwsze fajki i dyskoteki...
OdpowiedzUsuńTwój post przywołał wspomnienia...
Oj, piękny ten skansen
OdpowiedzUsuńpiękne miejsce...nigdy tam nie byłam .masz rację,że te Nasze dzieciństwo wśród krów ,kaczek i psów ..było bogatsze:)
OdpowiedzUsuńPiękny skansen! Super zdjęcia
OdpowiedzUsuń